Dom. A jaki będzie Twój?

Zastanawiałeś się kiedyś jak powinien wyglądać Twój wymarzony dom? Na pewno tak.
Miałby ogromne okna, jasne i piękne przestrzenie, gustowne meble? A może bardziej przypominałby tradycyjną góralską chatkę w nowoczesnym wydaniu?

Mój byłby małym domkiem skrytym w jakimś gąszczu bluszczu albo mieszkaniem w kamienicy z wysokimi sufitami. Stefanowi marzy się apartament na szczycie wieżowca albo duże ranczo z ogromnym garażem. Ciekawe po co?

A jesteśmy tu gdzie jesteśmy. W sporym budynku, w którym remonty się nie kończą, a my nie możemy ustalić nawet jakiego koloru powinien być nasz narożnik.

Ale czy to jest takie ważne?

Życzę Ci, żebyś domem nazywał kiedyś to samo miejsce, co ja

Zeszłej zimy rozmawiałam z przyjacielem o moich wnętrzarskich rozterkach. Siedzieliśmy przy kubku kawy w jeszcze starym dziadowskim salonie. Wiesz, ciężka meblościanka, puchate dywany i gipsowe cudo zwisające z sufitu. Taki klimat. On roześmiał się szczerze na moje kolejne skowyczenie i stwierdził, że w domu nie liczy się to, w jakim stylu jest urządzony, tylko kto w nim mieszka, jaka jest atmosfera i jak gospodarze traktują innych i siebie nawzajem. Tutaj jest miło, czysto i zawsze upieczesz coś pysznego – dodał – Masz wszystko, czego potrzeba, by czuć się dobrze.

I miał rację. Może nie chcieliśmy być tutaj, gdzie jesteśmy. Może nie wszystko jest takie, jak być powinno. Może jeszcze długo nie będzie… Ale mimo tego, że w naszym salonie nie znajdziesz stołu ani krzeseł, wodę na herbatę gotujemy w czajniku stojącym na pralce, a naszym głównym żywicielem jest dostawca pizzy – to w naszym domu chętnie pojawiają się ludzie. Przesiadują na schodach w korytarzu, popijając kawę oproszoną gruzem i raz po raz wybuchają gromkim śmiechem.

Dziadowski dom. Tonący w mgle tartego gipsu. Z podłogą, która jeszcze długo nie będzie czysta. Z mnóstwem drobnych codziennych złośliwości i utarczek o odcień szarości na kuchennych płytkach. Tutaj mieszkamy i nie zamienilibyśmy tego miejsca na żadne inne. No chyba, że masz cynk o jakimś tanim przybytku w Toskanii 🙂

// zdjęcie Ryan Riggins

Olga Opublikowane przez:

Żona Stefana. Niespełniona artystka która ostatecznie stwierdziła, że jest stworzona do poważniejszych celów (remontu?), niż malowanie portretów przechodniów na krakowskim rynku. Kocha gotować i spać.

2 komentarze

  1. Marta
    11 października, 2017
    Reply

    Mój wymarzony dom będzie tam na działce niedaleko Ciebie 😀 Tam gdzie od rana będą szczekać mi psy czekające na szczepienie 😛

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *