Nasza łazienka to istny popeerelowski horror. Podczas kąpieli (a raczej szybkiego prysznicu) rozmyślasz tylko o tym ile wojen już przeżyła. Umywalka na pewno miała bliskie spotkanie z jakimś nieprzyjemnym kwasem. Pralka od czasu do czasu odtańcowuje kujawiaki w rytm rzężącego elektro. Nie wspomnę o zacinających się drzwiach i kolonii pająków, która wcale nie ma ochoty się wynieść. Ale kafelki w kolorze lekko przetrawionego szpinaku to już absolutny hit.
Niemądre pomysły i dziadoskie skutki
Łazienkowy koszmar jeszcze u nas potrwa, bo niestety doskwierający brak funduszy znacznie ograniczył nasze remontowe zapędy. Remonty w łazienkach przewidziane są na kolejny rok, a jakoś w tej przestrzeni trzeba funkcjonować. Prawda?
Jak wiadomo, człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego. Ja do szpinaku na ścianach przyzwyczaić się nie mogłam i nie chciałam.
Zachęcona licznymi peanami na cześć farb do płytek, zakupiłam na allegro puszeczkę. Za 89,00 zł z przesyłką. Rzecz jasna, Stefan nie wiedział o całym procederze. W przeciwnym razie z pewnością wybiłby mi ten głupi i nieodpowiedzialny pomysł z głowy. Tyle pieniędzy??? Kafelki jednak wołały pomsty do nieba i aż prosiły się o odrobinę uwagi. Farba dotarła i poszła w ruch. Nie muszę chyba przypominać, że w tematach remontowo-budowlanych jestem totalnie niereformowalnym przypadkiem beztalencia.
Teraz łazienka nie straszy już wściekłą zielenią. Straszy kolorem przygaszonej mięty i dojmującym brakami w fugach. Dodatkowo finezyjnego kwiecistego wzoru z niektórych płytek nie udało się całkowicie zamalować. Ale dzielnie ogłaszam każdemu, że jest pięknie. Hm… sama siebie okłamuję, ale ciiii… żeby Stefan się nie zorientował 🙂
Pomna na własne doświadczenia mam kilka, miejmy nadzieję przydatnych, rad.
Farba do płytek. Jak NIE malować?
1). Nie ufaj producentowi. Jeśli twierdzi, że puszka 0,75 l wystarczy na jednowarstwowe pomalowanie powierzchni 9 m2 – wiedz, że z całą pewnością nie miał do czynienia z kafelkami z lat 80. Lepiej kup dwa opakowania i maluj do skutku.
2) Przed malowaniem usuń stare fugi. W przeciwnym wypadku uzyskasz fantastyczny efekt fugo-dziur i niedoróbek. A w bonusie wylezą na wierzch wszystkie fuszerki i nierówności sprzed kilkudziesięciu lat. Nie mam nic do płytkarzy z PRLu, ale płytki same w sobie pozostawiają wiele do życzenia.
3) Zadbaj o odpowiedni sprzęt. Wałek z długim włosiem to nie jest odpowiedni sprzęt.
4) Odkręć wszystko, co można odkręcić – grzejnik, baterie, haczyki na ręczniki itp. Chyba, że zależy Ci na efekcie fantazyjnych maziaków w niedogodnych miejscach.
Żeby nie było. Farba do płytek to fajna opcja np. jeśli masz za mało funduszy na nowe płytki i chcesz odnowić łazienkę albo przygotować mieszkanie pod wynajem. Moim zdaniem jednak taka renowacja nie ma sensu jeśli np. nie wymienisz fug na nowe.
Farbą maluje się łatwo i szybko. Kilka warstw w naszym przypadku to konieczność. Nie można zapomnieć o dobrej wentylacji pomieszczenia. Bo mimo zapewnień producenta farba fiołkami nie pachnie i otwarte na oścież okno to jedyny ratunek przed uduszeniem.
// zdjęcie Paco S
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz